Dwa smoki strzegły ogromnych drzwi. W ich kierunku
skierowały otwarte paszcze, zupełnie jakby chciały zalać falami ognia każdego
nieproszonego gościa. Siedziały na podłodze w zupełnym bezruchu, a ich złote
łuski lśniły w promieniach światła wpadających przez okno. Dopiero po chwili
zorientowałam się, że to rzeźby – wyglądały aż za bardzo rzeczywiście.
Strzeżone przez nie wrota były srebrne. Wyrzeźbiono w nich misterne wzory
układające się w drzewa, zwierzęta, pałac w którym byłam obecna oraz oczywiście
mieszkańców krainy. Ich twórca musiał na nie poświęcić wiele czasu.
- Kto idzie? – usłyszałam głos strażnika.
- Ilea – odpowiedziałam. – Ilea oraz Chewalion.
Strażnicy weszli do sali tronowej, otwierając drzwi tylko na
chwilę. Równie szybko je zamknęli, jakby obawiając się ataku.
- Pamiętaj, co ci mówiłem – powiedział Chevalion wyglądający
na zdenerwowanego. – Musisz zrobić na Nim dobre wrażenie. Wierzę, że dasz sobie
radę. Jestem pewny, że uzna cię za idealną.
- Przecież to mój ojciec – powiedziałam. – Myślę…
Nie zdążyłam dokończyć zdania, bo drzwi otworzyły się nagle.
Strażnicy skłonili się przede mną. Niepewna weszłam do środka sali tronowej.
Niestety Chevalion musiał pozostać na korytarzu. Pomieszczenie, w którym się
znalazłam miało biało-srebrne ściany. Pełno tu było obrazów różnych władców (
poznałam to po tym, że namalowano ich z koronami na głowach ). Najbardziej w
oczy rzucał się tron wykonany z białego marmuru. Był przeraźliwie kanciasty i
nie wyłożono go żadnymi poduszkami jak to czyniły elfy. Zdziwiło mnie to, lecz
uznałam że nie ma potrzeby pytać.
- A więc wreszcie tu trafiłaś – mówiąc to postać siedząca na
tronie wstała. – Witamy w naszych skromnych progach. Podoba ci się tu? Czy
czegoś ci brakuje?
- Nie jestem tu zbyt długo… - przypomniałam mu zauważając
jego podobieństwo do mężczyzny, którego portret wisiał w moim pokoju – ale już
uważam, że ta kraina jest piękna.
- To dobrze – stwierdził. – Wkrótce obejmiesz nad nią
władzę.
Ale… - zaczęłam – po co miałbyś rezygnować z władzy?
- Każdy musi kiedyś klęknąć przed śmiercią – stwierdził. –
Ja opuszczę ten tron bez żalu, wcale nie jest wygodny, na moje własne życzenie.
Król podszedł do ogromnego okna. Powiedział, abym uczyniła
to samo. Podążyłam za nim, przyglądając się widokom puszczy za oknem – wysokich
drzew, krętych rzek, ogromnych wodospadów i zielonych polan.
- Nie wszystko jest takie piękne, jak myślisz – oznajmił. –
Jestem jedynie władcą tej puszczy, a od południa jest ktoś znacznie
potężniejszy ode mnie. To, że zaatakuje to tylko kwestia czasu. Chcę go w tym
uprzedzić i sam podjąć walkę. Mam już dość atakowania ludzi, za których
bezpieczeństwo odpowiadam jako król.
- Zabija ich? – spytałam.
- Owszem – przyznał mi rację – Po tygodniach tortur.
- To okropne – stwierdziłam.
- To życie – odpowiedział król. – Rzeczywistość bywa
brutalna. Ale gdzie moja kultura! – wykrzyknął. – Ja znam twoje imię, a ty nie
znasz mojego. Jestem Sarkin.
- Gdzie jest państwo tego drugiego króla? – spytałam.
- Tutaj – odpowiedział. – Żyjemy w nim, a jednak jesteśmy
oddzielnym państwem.
- Czemu mnie tu wezwaliście? – zadałam mu kolejne pytanie. –
Nie umiem walczyć.
- Przepowiednia mówi, że zgładzisz ich króla… - oznajmił. –
To znaczy się… spróbujesz tego dokonać.
- A ten król… - zaczęłam – kim on jest?
- To mój brat – oznajmił.
***
- Dlaczego jesteś taka niemiła? – spytałam Alery.
- Nie ważne – stwierdziła. – I tak tego nie zrozumiesz.
- W takim razie mi wytłumacz – upierałam się. – Chętnie
posłucham.
- Och, jesteś jeszcze głupsza niż myślałam! – wykrzyknęła. –
Straciliśmy nadzieję na jakiekolwiek wybawienie od uzurpatora. Po latach
pogodziliśmy się z naszym losem. I nagle dowiadujemy się, że nie jesteśmy
skazani na zagładę: oto nadejdzie potężna wybawicielka! I kto naszedł? Ty –
powiedziała to z obrzydzeniem. – Jesteś słaba, żałośnie słaba. Nie potrafisz
nawet walczyć, nie mówiąc nawet o magii. Dano nam nadzieję… A ty ją odebrałaś.
To podłe. Nie spodziewaj się więc, że ktokolwiek cię polubi. Nienawidzę cię,
zresztą nie tylko ja. Poza tym, dlaczego to akurat ty jesteś księżniczką?
Zasługuję na to bardziej od ciebie, jesteś beznadziejna i skarzesz nas wszystkich
na zagładę! Na dodatek…
Nie dokończyła. Nie zdążyła. Chciałam krzyknąć, jednak
zamiast tego z moich ust wydobył się głośny ryk. Wszystko stało się niższe, a
ja ewidentnie nie stałam na dwóch nogach. Spojrzałam na swoje dłonie, lecz
ujrzałam łapy i pazury.
- Czyli jednak król miał rację! – wykrzyknęła pokojówka. –
Twoja istota naprawdę ukarze się, kiedy się rozzłościsz!
***
Rozłożysty klon zaszumiał targany wietrznym powiewem.
Siedziałam oparta o jego pień. Tuż przede mną znajdował się dom Aleina, a tuż
przed nim sam Alein. Budowla nie była duża, lecz nie należała również do
małych. Ściany zrobiono z nieznanego materiału, zaś dach tworzyły gałęzie i
liście gęsto posplatane ze sobą. Zastanawiałam się, co dzieje się zimą zanim
zorientowałam się, że w gęstej puszczy nie ma zimy.
- Wow, to niezwykłe! – wykrzyknął Alein. – Każdy by o tym
marzył. Poza tym… Jesteś bardzo piękną smoczycą. Nawet nie w tej postaci.
Miło było usłyszeć te słowa… Ale chciałam powrócić do
poprzedniego stanu.
Jak za dotknięciem magicznej różdżki stałam się… normalna.
Nie stałam już na czterech łapach a wszystko w moich oczach widziane było z
perspektywy, do której się przyzwyczaiłam.
- Gdybyś się tylko zobaczyła! – kontynuował Alein. – Piękne białe
łuski barwy kryształów, srebrne pazury i szpikulce lśniące jaśniej i piękniej
od gwiazd… Teraz mamy element zaskoczenia.
- A ten król… - zaczęłam, zmieniając temat – jak on ma na
imię?
- Znam je. Niestety nie mogę ci go powiedzieć wprost.
Wykrywa ono każdego, kto je wypowiedział i albo samo zabija, albo uzurpator
robi to osobiście.
- Po co miałby tak uczynić? – spytałam.
- Po imieniu mógłby go nazwać jedynie wróg – wytłumaczył mi.
– A brzmi ono: Sceptyzm Osowiałych Ogłasza Siebie Lamentem Odrodzonych.
- Ach. To imię – zaczęłam – to pierwsze litery tych wyrazów,
prawda?
- Owszem – uśmiechnął się z uznaniem. – Powracając jednak do
tematu, o którym powinniśmy rozmawiać będę uczyć cię magii oraz czasami część
czasu poświęcę walce. Zmieniając temat… Odkryłaś już jak działa powracanie do
normalnej postaci: wystarczy pomyśleć, że bardzo tego chcesz. To samo, kiedy
będziesz chciała stać się smokiem.
- Kiedy Alera mnie zdenerwowała nie musiałam chcieć stać się
smokiem – oznajmiłam mu.
- Jak już mówiłem ci kiedyś pierwsza przemiana zwykle zdarza
się przypadkowo – odpowiedział. – Twoja podświadomość zadziałała sama. Podana przeze mnie metoda nie jest wcale
łatwiejsza i bywa niezwykle niebezpieczna, kiedy myślisz jednocześnie o czymś
innym. Łatwiej jednak powiedzieć „Silvare”, a najlepiej pomyśleć, aby słowo to
nie dostało się w niepożądane ręce. Dzięki temu słowu twój dar cię nie
zawiedzie kiedy skupisz się na czymś innym niż przemiana.
Długo ćwiczyliśmy zmianę postaci, aż w końcu zaczęło mi się
udawać. Odkryłam, że Alein jest bardzo cierpliwym nauczycielem.
- Koniec – przerwał po pewnym czasie. – Na dziś już dość.
***
Alera postanowiła zaprowadzić mnie do pałacu. Po drodze
postanowiła przeprosić mnie za swoje wcześniejsze zachowanie i wytłumaczyła, że
było to zadanie nadane jej przez króla mające przyspieszyć odkrycie przeze mnie
mojej drugiej postaci, pierwotnej i ukrytej istoty mojego jestestwa. Dała mi piękny
kwiat o soczystej, amarantowej barwie. Łodyga na której był osadzony i odchodzące
od niej liście miały kolor ostrej i jasnej zieleni.
- Jest piękny – stwierdziłam i powąchałam go.
- Idealnie ujmuje twoją istotę – oznajmiła.
Zaczęłam czuć się słabo. Przed oczami migotały mi fioletowe
plamki. Upadłam na ziemię. Moim ostatnim widokiem była uśmiechająca się Alera.
- To smoczy tojad. Słodkich snów!
Zapadła ciemność.
_____________________________________________
Rozdział jest nietypowo długi w porównaniu do poprzednich. Wolicie taką długość, tą z rozdziału piątego czy może jeszcze krótsze?
Poza tym... Co sądzicie o rozdziale i kogo według was Ilea powinna lubić bardziej: Chevaliona, Aleina czy może Alerę?
Zapraszam do komentowania!
Ta dlugość rozdziału jest idealna :). Dłuższych nie pisz, bo ja wtedy bd musiała to czytanie rozkładać na raty xD, bo nie mam czasu :c.
OdpowiedzUsuńPowinna bardziej polubić Chewaliona! On ją polubi i onma jego też i byc może będą razem! Proszę zrób z nich parę w odpowiednim czasie :). Alein też wydaje mi się w porządku, więc wydaje mi się, że Ilea nie bedzie miała problemów, aby go polubić :).
Natomiast Alera od początku była wredna i jeszcze dała jej ten kwiat usypiający.. Nie zdziwiłabym się, gdyby ona działała na rozkazy tego brata ojca Illei :)
Pozdrawiam!
Amy ;)
Taka długość moim zdaniem jest w sam raz :]
OdpowiedzUsuńMyślę ,że IIea powinna lubić bardziej....Aleina?
Tak jakoś ich lubię ^^
Fajnie się czyta twojego bloga,lęce za chwilę nadrobić poprzednie rozdziały.
Pozdrawiam Wigi <3
A w wolnej chwili zapraszam do mnie :> Liczę na szczerą opinię z Twojej strony.Pozdrawiam jeszcze raz i życzę weny oraz radości z pisania,bo przecież to najważnijesze :3
http://themoordeath.blogspot.com/
Dziękuję za miłe komentarze. Postaram się pisać rozdziały mniej więcej takiej długości, ale niczego nie obiecuję, gdyż czasem lepiej aby był krótszy, ale do przeczytania.
OdpowiedzUsuńI tu mam problem... Jedni chcą Chevaliona, inni Aleina, a ja muszę wybrać już w kolejnym rozdziale...
Aleina !!! Bardzo mi się podoba. Myślę, że zostanę tu na dłużej ;)do nn ;*Furt :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cieszę się, że ci się spodobał. ;)
UsuńSuper rozdział :) Wybacz, że dopiero teraz oceniam, ale wcześniej nie miałam czasu. No i długość rozdziału bardzo mi pasuje. Chciałabym aby Ilea i Chewalion byli razem :). Wybacz za krótki komentarz, ale na dłuższy nie mam dziś czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aqua
zapraszam na 9 rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/2014/03/rozdzia-9.html
Super, że wam się podoba. Kolejne rozdziały będą prawdopodobnie krótsze niż ten, ale niewiele.
OdpowiedzUsuńCo do Ilei, Chevaliona i Aleina... Z tym będzie mały problem.
Wykreowałaś tu cudowny świat.!
OdpowiedzUsuńElfy, istoty zmieniające się w zwierzęta. I ona... Ilea zmieniająca się w smoka. To mnie całkowicie uwiodło i każe mi z niecierpliwością czekać na nowy rozdział. ;)
A co do Chevaliona, Aleiona i Ilei... Tutaj powinnaś sie kierować swoimi pomysłami. Postaw się w sytuacji Ilei. Co myśli o jednym i o drugim.? Któremu bardziej ufa.? Co do nich czuje (o ile wogóle coś czuje).?
Ale po primo sama powinnaś o tym zdecydować bo wiem po sobie, że nie zawsze da się sprostać wymaganiom postawionym przez wszystkich dookoła. ;)
Pozdrawiam. ;) I czekam na nową notkę ;)
Cieszę się, że ci się podoba. ;)
OdpowiedzUsuńI tu jest właśnie problem, bo bardzo lubię obie postacie. Obu ufam i wiem, że po prostu mogę dokonać złego wyboru, a wybranek będzie się pojawiać dość często, musi więc być to ktoś, kim czytelnicy są zainteresowani.
Hej;) Trafiłam na Twojego bloga po komentarzu jaki u mnie zostawiłaś;) Postanowiłam w wolnej chwili nadrobić wszystkie rozdziały i oto jestem! Bardzo przepraszam, że nie zostawię komentarza pod każdym z nich, ale cierpię na nawał obowiązków i nauki i wtedy nadrabianie rozdziałów zajęłoby mi o wiele więcej czasu. Mam nadzieję, że to nie problem;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie przypadło mi do gustu, bo jest nietuzinkowe i naprawdę wciąga. Już pierwsze rozdziały wywołały we mnie niesamowite emocje, a wątek walki głównej bohaterk z czterema przeciwnikami i to jeszcze z woli jej matki zupełnie zwalił mnie z nóg! Strasznie się cieszę, że zjawił się ochotnik, który ją z tego wszystkiego wybronił i zabrał w bezpieczne miejsce. Teraz pytanie, jak będzie układało się jej życie w nowym miejscu- u ojca i o co w tym wszystkim chodzi!:) Zaintrygowałaś mnie i z wielką chęcią będę czyytać kolejne rozdziały, dlatego proszę byś mnie o nich powiadamiała. Dodałam Cię również do linek;)
A w wolnej chwili zapraszam do siebie, gdzie piszę opowiadanie kryminalne o seryjnym mordercy z tajemniczej wyspy Locmaria. Główny wątek oprócz kryminalnego to obyczajowość i romans;) Mam nadzieję, że się spodoba ;) Byłoby mi bardzo miło otrzymując od Ciebie komentarz.
sila-jest-we-mnie.blogspot.com
Cieszę się, że moje komentarze nie pozostają bez odzewu. Mam nadzieję, że będzie więcej osób, które trafią tu w ten sposób. Co do komentarzy pod każdym z poprzednich rozdziałów oczywiście, że to nie problem - ja również mam nawał nauki, chociaż po feriach nie jest tego tak dużo i całkowicie cię rozumiem. Spodziewam się jednak komentarzy pod kolejnymi rozdziałami.
OdpowiedzUsuńO kolejnych postaram się ciebie powiadamiać, chociaż najczęściej pojawiają się one po prostu co tydzień w piątek.
Twój blog odwiedzę kiedy będę miała trochę wolnego czasu.