piątek, 14 marca 2014

Rozdział siódmy - Najwyższa oficer



Drzewa rosły tu gęsto. Przez liście ich koron przedostawały się łagodne promienie słońca. Ze zdziwieniem ujrzałam siebie samą biegnącą przez las… nie, nie byłam sama. Jechałam na koniu. Zdecydowanie nie była to druga postać Chevaliona. Ten koń miał inną maść. Wszystko to wyglądało zupełnie, jakbym była jedynie obserwatorem, a nie osobą doświadczającą tego. Spiesząca się ja cały czas oglądała się za siebie, jakby się czegoś obawiała. Nagle…
CIEMNOŚĆ
Otworzyłam oczy… i ujrzałam prawdę.
Nie było żadnego lasu.
Nie było żadnego konia.
Nie było żadnej „wolność”.
Byłam tylko ja. Na dodatek nie „na wolności” – jakkolwiek to brzmi. Znajdowałam się w celi wykonanej z zimnego, czarnego marmuru. Zdecydowanie bardziej podobał mi się ten biały w Sali tronowej. Leżałam na podłodze. Spróbowałam wstać, ale nie mogłam. Przywiązano mnie do podłoża czymś, co dzięki dotykowi rozpoznałam jako sznury. Unieruchomiono moje kostki, przeguby, a nawet szyję. Sznur obwiązywał mnie również w pasie. Więzy nie pozwalały mi na ruch dalszy niż kilka centymetrów w lewo lub w prawo. Zaczęłam szarpać się w więzach, lecz nic to nie dało. Nie potrafiłam ich zerwać.
            No właśnie… Co ja tu w ogóle robiłam? Wspomnienia powróciły zbyt szybko. Przypomniałam sobie uśmiechającą się Alerę i jej gadkę o smoczym czymśtam… o smoczym tojadzie. To musiała być sprawka mojej jakże miłej pokojówki. Już zdążyłam uwierzyć w to, że król kazał jej mnie rozzłościć dla mojego dobra. Alera miała  rację. Jestem słaba.
            Usłyszałam głośny brzęk metalu. Czyżby to klucze? A może jednak coś innego na przykład przyrządy do torturowania? Zamek w drzwiach zgrzytnął, a raczej to, co w nim przekręcają. Wejście do celi zostało otwarte. Do środka wszedł mężczyzna. Wyglądał jak tępy osiłek, o twarzy goryla i tępym spojrzeniu ślimaka… Za nim przybyła Alera. Przywdziała suknię czerwoną niczym krew i jaśniejszy od niej płaszcz. Zamknęłam oczy. Miałam nadzieję, że nie zauważy, że udaję.
- Nie staraj się tak, kotku – powiedziała. – To zupełnie bezsensowne. Kotku, widać, że nie śpisz. Za słaba jesteś w te gierki, wiesz?
Z całej siły nadepnęła mi na rękę. Zauważyłam, że ma buty na obcasie. Syknęłam – to bolało. Alera nie ważyła chyba zbyt mało.
- A więc jednak nie śpisz – powiedziała szaleńczym tonem. – I dobrze, przyzwyczajaj się do tego.
- Niby czemu? – spytałam.
- Powiem ci tylko tyle, że pogaduszki zostawimy na później – oznajmiła. – Muszę załatwić kilka rzeczy dotyczących twojej jutrzejszej sprzedaży na targu niewolników. Z pewnością dużo za ciebie zapłacą.
***
            Kawałek ściany zamigotało. Ujrzałam chłopaka, który… On przechodził sobie przez mur, jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało. To było najtrafniejsze określenie. Oprócz przechodzenia przez przedmioty, przez które się nie przechodzi jeszcze wygląd przyciągał wzrok, aczkolwiek z tej perspektywy, czyli osoby leżącej na podłodze wyglądał trochę dziwnie. Cerę miał dość jasną. Włosy miał krótkie, ale nie obcięte „na jeża”. Oczy miały barwę tak intensywnego turkusu, że nie mogłam od nich oderwać moich zielonych. Wyglądał na silnego, ale nie miał jakoś tam specjalnie rozbudowanych mięśni. Ze wzrostu przypominał mi Chevaliona i Aleina.
- Co robisz? – spytałam z zaciekawieniem. – Jestem Ilea.
- Nie widać? – odpowiedział, pytając. – Szukam wyjścia. Jestem Levian. A ty? Jak tu trafiłaś?
- Alera zatruła mnie smoczym tojadem – zaczęłam – i tak jakoś wyszło. Obudziłam się tu.
- Smoczy tojad nie jest trujący… Tylko dla smoków – oznajmił. – Pani najwyższa oficer schwytała cię osobiście? Niezwykłe. Czekaj! Powiedziałaś smoczy tojad? Ty… ty nie możesz być księżniczką!
- Nigdzie się stąd nie ruszam – zauważyłam z racji swojego uwięzienia. – A tak poza tym czemu nie mogę nią być?
- Sam nie wiem, możesz – przyznał mi rację. – Naprawdę jesteś smokiem?
- Mniejsza z tym – ucięłam wątek. – A ty kim jesteś?
- Nie chcę o tym mówić – odpowiedział.
- Czemu nie? – spytałam.
- Bo nie. W mojej postaci jestem rudy – poinformował mnie. -  Nie chcę, abyś to widziała. To i tak jest dziwne.
- Nie przesadzaj – uznałam. – Jest wiele rudych wiewiórek, lisów i jakoś się nie skarżą. Poza tym rude jest piękne.
- Taaa… Jasne – zdecydowanie był to sarkazm. – No to patrz.
To, w co zmienił się mój nowy znajomy wcale nie było straszne. Był koniem z budowy podobnym do Chevaliona. Ale on nie był zwykłym rumakiem. Z czoła wyrastał mu długi róg. Byłam pewna, że jest ostry i miałam nadzieję, że nie sprawdzę tego na własnej skórze. Sierść nie byłą ruda, lecz jasnokasztanowata, przywodząca mi na myśl zapach karmelu. Czarne oczy wpatrywały się we mnie. Widziałam w nich mieszaninę uczuć, których nie potrafiłam odczytać.
- Widzisz? – spytał już w normalnej postaci. – Jestem rudym rumakiem, niczym więcej. Koniem z patykiem na czole.
- Ale jesteś piękny – powiedziałam.
- Może i jestem piękny – zaczął – ale mężczyzna powinien być przystojni. A z resztą mniejsza. Moi bracia są biali. Nie siwi, lecz barwy świeżego śniegu. Ja jestem rudy, więc zostałem wygnany. Uczyłem walki na polu w pobliżu zamku Illan. A potem tak jak Chevalion wybraliśmy się na poszukiwania ciebie. Porwali mnie, co mogłem zrobić. Na szczęście on cię znalazł. Warto było zostać tu na wieki dla ciebie, nawet jeśli mam umrzeć wśród tych murów. Tobie na pewno uda się uciec. Jesteś naszą nadzieją, naszym kołem ratunkowym. Masz może jakieś pytania? Wiem, że jesteś nowa w tej krainie.
- Skoro każdy Illan ma drugą postać – rozpoczęłam – to jak odróżnić ją od zwykłego zwierzęcia?
- Ależ Illeo – zaczął – Zwierzę to nikt inny, niż Illan, który postanowił zostać w drugiej postaci…


_______________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Dedykowany Zakochanej w muzyce jako jeden z prezentów na zbliżające się urodziny. ;)
Proszę was o reklamowanie bloga gdzie tylko macie taką możliwość, aby udało mu się zaistnieć wśród innych, których nie jest przecież mało.
Zapraszam do komentowania!

11 komentarzy:

  1. No to pierwsza
    Kolejny swietny rozdzial
    Co raz bardziej zaglebiam sie w ta histroie
    Chce juz next
    Pozdrawiam
    Aqua
    zapraszam na 10 rozdzial

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że się już ktoś uzależnia. ;)
      A co do następnego... zapewne przetrzymam was do piątku, jak zawsze. ;)

      Usuń
  2. http://taris-swiatelfow.blogspot.com/

    BARDZO mi się podobał. Mam prośbę ; czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ? Czekam na nn :* Furt

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowe rozdziały pojawiają się co piątek. :)
    Cieszę się, ze ci się spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię jej! Wiedziałam, że tak się to skończy... Nie powinna ufać tej dziewczynie, od początku podejrzewałam, że ona będzie chciała ją wykończyć, ale niespodziewałam sie, że chce ją sprzedać na targ niewolników... Ona jest szalona i bezwzględna...
    Ciekawa jestem co jej matka robi... Szuka ją, aby coś jej zrobić, czy może dała sb spokój? Oby było to drugie.
    Chevalion ją uratuje, prawda? Musi... I może uda im się uratować tego chłopaka, którego spotkała? Lub może sama z nim ucieknie i przybędzie do zamku swojego ojca?
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No no....ale sie dzieje :D
    Jak to Aqua wspomniała,ja również się uzależniłam.Na prawdę wciąga Twoje opowiadanie.Ostatnio nawet zaspałam na zajęcia z chemii bo do późna czytałam Twojego bloga XDDDD Także ten...DZIĘKI! :P
    Pozsostaje mi tylko czekać cierpliwie na nexta :D

    Życzę weny i radosci z pisania.
    Pozdrawiam Wigi <3

    a tymczasem zapraszam na 8 rozdział z życia Sary :*
    http://themoordeath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny. Lepiej się czyta ze zwiększona czcionką. Pomysł ze zwierzętami genialny. Nowy znajomy to ciekawa postać. Myślę, że Illea się z nim zaprzyjaźni.
    Kiedy opisywałaś tego faceta "o twarzy goryla i tępym spojrzeniu ślimaka", pomyślałam o Andzi. :D
    "Ujrzałam chłopaka, który… On przechodził sobie przez mur (...) - Nie widać? – odpowiedział, pytając. – Szukam wyjścia." - rozwaliło mnie to. :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będę się rozdrabniać na "odpowiedz", załatwię wszystko w jednym poście.

    Amy - Jej mama nie żyje. ;) A co do tej fałszywej, to wiedz, że wulkan nie śpi.

    Wiktoria - ja bym nie dziękowała za to, że się spóźniłam na chemię... ale no, cóż, to świetnie, że jednak jest wciągający.

    Zakochana - a wiesz, że jak to pisałam to właśnie też o niej pomyślałam? A co do nowego znajomego to jeszcze was jakoś zaskoczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ponad 1000 wyświetleń! DZIĘKUJĘ!

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam nadzieję, że odpowiesz na mój komentarz na moim blogu, byłoby mi łatwiej do niego dotrzeć i przeczytać. W sumie przez przypadek zobaczyłam Twoją odpowiedź, bo weszłam zobaczyć czy komentarz się dodał i zobaczyłam, że odpisałaś. Gdyby nie to, pewnie czekałabym na niego u siebie i - nie doczekała. Dlatego mam wielką prośbę, gdybyś chciała odpisać na któryś mój komentarz, rób to na moim blogu, obojętnie w jakiej zakładce. Nigdy nie pamiętam gdzie dokładnie zostawiam komentarze jesli nie mam bloga w linkach i o wielu z nich po prostu zapominam nie dostając komentarza zwrotnego;) Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.

    A teraz odnośnie rozdziału. Bardzo zdziwił mnie ten rozdział. Nie sądziłam, ze chcą jej zrobić krzywdę i sprzedać jako niewolnika. Przecież podobno jest księżniczką! Miała zająć miejsce ojca, po to została uratowana... Po co tyle zachodu, po co ratowanie jej z tych Igrzysk, jeśli tak to można nazwać, skoro ma być teraz sprzedana? nie mogę tego pojąć. A może to jest tylko jakaś gra ze strony Alery? Od początku mi się nie spodobała. To zezłoszczenie było chyba tylko po to by mogła zobaczyć jej postać. Może Alera czegoś się obawia i dlatego chce ją sprzedać? Mam tyle pytań, na które nie znam odpowiedzi. Ale to wszystko jest coraz bardziej ciekawe dlatego niecierpliwie czekam na kolejny rozdział;)

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pozostawiłaś po sobie tak duży komentarz. ;)
      Jej zachowanie nazwałabym raczej zazdrością, trzeba dokładnie przeanalizować zachowanie Alery w poprzednim rozdziale. Żaden mieszkaniec pałacu i pobliskich terenów nic nie wiedział o jej planach.

      Usuń