wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział czwarty - Rodzinne Tajemnice



       Znajdowałam się na wysokim płaskowyżu. Nigdy jeszcze nie widziałam tego miejsca, więc byłam odrobinę zdezorientowana, zwłaszcza, że przed chwilą znajdowałam się w elfickiej puszczy. Poniżej rosło wiele drzew, spośród których wychylały się smukłe wierze i spiczaste, samotne góry.
- A więc jesteś tu, Ileo – usłyszałam czyiś miękki, melodyjny głos.
Odwróciłam się i ujrzałam młodzieńca, którego spotkałam kiedyś na arenie.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś – odpowiedziałam. – Jestem Anyssa.
- Nie można cię z nikim pomylić – dalej udowadniał swoje racje. – Nie da się z nikim pomylić księżniczki.
- Nie jestem księżniczką – odpowiedziałam. – Już nie. Zostałam wygnana, nie pamiętasz? A tak w ogóle to kim jesteś?
- Jesteś księżniczką – zaprzeczył. – Wciąż pozostajesz przyszłą władczynią tej krainy, innej niż mały lasek nędznych elfów. Jestem Chevalion.
- Nędznych? – spytałam ze zdziwieniem - Przypominam, że należę do ich rasy.
- Ty, wasza wysokość? Jesteś jedną z nas, Ileo – oznajmił. – Zawsze byłaś.
- To nie możliwe – poinformowałam go - Moja matka jest elfką.
- Matka? Nie – zaprzeczył. – Jest jedynie zaadoptowaną osobą z naszego ludu, Ilean. Elfką była jej „siostra”. Twoja matka, Chevrette została przez nią zabita i zastąpiona na tronie. Wmówiła ci jedynie, że jest twoją matką. Musisz ją zgładzić.
- Niby czemu miałaby zabijać moją matkę?
- Frayonne, bo tak ma na imię służy komuś, komu jest bezwzględnie oddana, osobie tak potężnej, że nie da się wyobrazić jej siły. Jest posłuszna elfowi, któremu nasz lud zaufał i który nas zdradził. Zwie się on Vautour. Jest absolutnie bezwzględny. Nie zależy mu na nikim i niczym oprócz siebie i władzy. Chce aby wszystkie elfy stały się jego poddanymi, a Ileanie niewolnikami. Nienawidzi nas zupełnie bez powodu. Ileo, on boi się ciebie, gdyż mu zagrażasz.
- Ja? – spytałam. – Przecież wiesz, jak walczę.
- Wszystkiego cię nauczymy – oznajmił. – Wierzę w ciebie.
- Za to ja niezbyt – poinformowałam go. – To raczej się nie uda.
- Spróbujemy. A teraz chodźmy, przedstawię cię twojemu ojcu – zaoferował. – Nie widział cię od wielu lat i bardzo chciał odnaleźć.
- On już dawno nie żyje, wiesz? – spytałam. – Podobno został zabity przez moją matkę.
- Matkę? – zdziwił się. – Ona nigdy by nikogo nie zabiła. To sprawka Frayonne. Twój ojciec żyje i włada tą krainą od piętnastu lat.
- Jak to możliwe? – spytałam.
- Tego dowiesz się później – oznajmił. – Na wszystko przyjdzie czas.
- Chcę wiedzieć teraz – oznajmiłam mu. – Wystarczająco długo czekałam.
- Później – nie ustępował pola. - Zaufaj mi.
- Nawet cię nie znam – poinformowałam go. – Skoro wszystko, co myślałam, jest podobno fałszem, to skąd mam wiedzieć, czy ty też nim nie jesteś.
- Zaufaj – powtórzył po raz kolejny. – Z ojcem  spotkasz się jutro. Teraz zaprowadzę cię do twojej komnaty w pałacu, gdzie będziesz mogła odpocząć po długiej jeździe na moim grzbiecie.
- Na czyim? Podróżowałam na karym koniu, który nie miał z tobą nic wspólnego.
- Miał bardzo dużo. To byłem ja.
__________________________________________
Mam nadzieję, że coś was zaskoczyło i że się wam podobało. Zapraszam do komentowania!

5 komentarzy:

  1. Ha! Wiedziałam, że z tym koniem jest coś nie tak, ale takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Fajne imię. Ilea (tak to się odmienia?). Podoba mi się. Pozostałych imion nie mogłam odczytać: raz, że się spieszyłam i czytałam to szybko na telefonie, a dwa to wiesz, że ja zawsze przekręcam wszystkie nazwy. :D
    Ach! Piękna, szokująca prawda o rodzinie. Muzyka dla mojej duszy. Hahaha
    Powiedz, że faceta-konia i Ileę (chyba dobrze napisałam) połączy coś więcej niż przyjaźń. Powiem, że facet mnie intryguje. Poproszę go tu więcej.

    No dobra. To ja cię pozdrawiam ukropiaście (hahaha) i życzę weny. Pisz szybko kolejny, bo ten był strasznie króciutki.

    PS. Wybacz moją głupawkę, ale perspektywa ponownego pójścia do szkoły sprawia, że coś ze mną nie tak. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że rozdział krótki, ale uznałam, że tak będzie wam łatwiej czytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskoczyłaś mnie tym, że koniem okazał się być chłopak, który ją ocalił. Wiedziałam, że jeszcze wróci! :D.
    Nie dziwię się jej, że nie chce uwierzyć w wiadomość, którą jej przekazał. Z pewnością jest ona prawdą :). Ciekawi mnie tylko jak rozprawi się z tą "swoją" matką...
    Ten elf, któremu służy się jej boi, więc ze wszystkich sił będzie próbował ją zgładzić, ale ona już coś wymyśli :).
    Tak samo jak Zakochana w muzyce, myślę, że Ilee? ( Dobrze napisałam? ) i tego chłopaka ( nie pamiętam jak miał na imię, na razie trudno mi będzie zapamiętać, ale na pewno zaczynało się na Ch :D ) połączy prawdziwe uczucie <3.
    Pozdrawiam1
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nazywa się Chewalion. ;)
    A to, czy się zakochają to już kwestia mojego widzimisię i humoru. Jak będę miała zły dzień przy pisaniu tego rozdziału to może być dziwnie... Ale trzymajcie kciuki.
    Amy, to nie jej "matka" jest tym problemem lecz właśnie ten elf. Aczkolwiek planuję wszystko na wiele rozdziałów więc musicie uzbroić się w cierpliwość.

    Co do Ileii:
    M. Ilea
    D. Ileii
    C. Ileii
    B. Ileę
    N. Ileą
    Ms. Ileii
    W. Ileo!

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej <3
    pozdrawiam,
    phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń